Żeliwny postument od starej maszyny do szycia firmy Singer został poddany małej renowacji...:) Był zardzewiały więc pomalowałam go czarną farbą akrylową. Na żeliwnym stelażu umieściłam drewniny blat i tak powstał mały, zgrabny stoliczek, który świetnie się wpasował w klimat mojego salonu...
Och, te Singerki... :)
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu podoba mi się też ta butelka (?) ze świeczką w środku - jak to się tam wkłada do środka???
Szufladę dostrzegłam jako gazetnik:)
OdpowiedzUsuńI główny bohater posta i inne drobiazgi na nim/wokół niego,w każdej aranżacji bardzo mi się podobają.
ślicznie u Ciebie , ehhh..... aż miło tutaj zaglądać :) szczerze gratuluje pięknego domu . z ogromną przyjemnością będę do Ciebie zaglądać :) pozdrawiam bardzo cieplutko, Iwona
OdpowiedzUsuńKrólewno świeczkę do "butelkowego" świecznika wkłada się od spodu, dno butelki się odkręca:)))))
OdpowiedzUsuńuwielbiam Singery:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie go zaaranżowałaś, super
Festoon:) tak szufladę "pobieliłam" i służy mi jako gazetnik:) Dziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że wróciłaś do "blogowania":) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkocham stelaże od maszyn do szycia !!! a Twój jest jeszcze pięknie zaaranżowany :)) szuflada w roli gazetnika wygląda fajnie :)) - jakby do tego stworzona :)) - nie mogę oderwać oczu od trzech ostatnich zdjęć :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))
Choć pewnie o stolikach z singerek powiedziano już prawie wszystko - nie ujmuje im to nic z uroku - co prezentują zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńSwoją pannę S.- jakiś czas temu pomalowałam na biało, a u góry wyposażyłam ją w skrzynkę po owocach, przetartą i ozdobioną - stoi na balkonie robiąc za żardinierę...Bardzo lubię 'spozierać' na nią przez balkonowe okna...
Pozdrawiam:)
świetny klimat :) u mnie S. robi za biurko pod komputer ;)
OdpowiedzUsuńKocham singerki! Sama mam 2, z czego jeden z działającą maszyną. Nie dość, że piękne, to jeszcze wszystkie mam od śp Dziadka i zawsze mi o nim przypominają.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zwykle przepiękne kompozycje. Kusisz fragmencikami domu, pokazałabyś coś więcej, bo moje napięcie sięga zenitu! ;P
Tradycyjnie już - znakomite , klimatyczne zdjęcia. A na nich- wiele zachwycających przedmiotów z tą "duszą " - którą w sumie wszystkie tu - zgodnie tak lubimy... Maszyna- oczywiście ponadczasowa! NIezwykła ozdoba domu, a i w ogrodzie prezentuje sie uroczo. ZAtrzymałam sie na prawidłach. Podobaja mi sie takie własnie- naturalne , a pamietam, że chciałas je odmienić. Ostatnio zobaczyłam w sklepie obuwniczym- takie naturalne - z jasnego drewna . Tak sie nad nimi zastanawiałam i chyba po nie wrócę ... I z kolei ja te z Deichmann'a odmienię , by jie były takie surowe (:
OdpowiedzUsuńEch no wszystko mi sie u Ciebie podoba (:
P. S. czekam czekam- wiesz na co....
cieplutko pozdr.
Jak zwykle piękne zdjęcia i aranżacja .Moja drewniana podstawa pod maszynę tymczasowo robi za stolik pod komputer.
OdpowiedzUsuństolik a la Singer bardzo mi się podoba , zastanawiam się czy podstawa utrzyma większy blat / myślę o stole do ogrodu/. Zauroczyły mnie też ramki z malutkimi aniołkami . Spokojnej nocy -Irena
OdpowiedzUsuńWszystkim dziękuję za miłe komentarze!
OdpowiedzUsuńIwona witam Cię i zapraszam do odwiedzin:) Zaraz umieszczę Twój blog w moich linkach...
Ivon...tak pamiętam o lalach, ale czasu ostatnio mam mało na blogowanie. (Lale muszę najpierw odświerzyć ciut:) A jeśli chodzi o prawidła to są bardzo stare...ja je przyciemniłam woskiem.
Pozdrawiam Was
Madziu tez mam taką starą maszynę i zainspirowałaś mnie do jej odnowienia - powiedz jaka to farba akrylowa, której użyłaś i ajak przymocowałaś ten blat do nóżek maszyny. Wyszła ślicznie !!!
OdpowiedzUsuńKeri:) Dziękuję za miłe słowa...
OdpowiedzUsuń"Nogi" pomalowałam czarną farbą akrylową firmy "Dekoral".
Polecam...świetnie kryje i ładnie pachnie:)Blat przykręcił mój mąż, od spodu śrubami...:)
Pozdrawiam serdecznie