wtorek, 22 lipca 2014

Semi - pickled cucumbers.../ Ogórki małosolne

..." Droga pani ogórkowa
Mnie od ścisku boli głowa,
może zabrzmi to dosadnie - 
tak wygląda życie na dnie.

Jestem gotów pani przysiąc,
leżę w beczce prawie miesiąc
i nikomu też nie wadzę,
mniej to proszę na uwadze..."

(fragment wiersza: źródło internet).

Ufff...jak gorąco:)))
Dzisiejsze wtorkowe przedpołudnie spędziłam w kuchni z kolorem zielonym:)
Zaprawiłam słoiki w ogórki małosolne....
Każdy ma pewnie swoje przepisy...ale, żeby uniknąć ewentualnych pytań drogą mailową podaję
mój:)

Składniki potrzebne do przygotowania ogórków małosolnych:
( Nie podaję dokładnych ilości składników, bo zależą one od tego jak dużo ogórków chcesz przygotować. Ważne są jednak proporcje soli do wody (niezależnie od ilości ogórków).

- ogórki gruntowe - najlepiej małe i twarde sztuki
- zagotowana woda
- sól - 1 łyżka stołowa na 1 l wody
- główka czosnku na jeden większy słój
- kilka cm korzenia chrzanu
- pęczek kopru, świeże liście (np. chrzanu, krzewu owocowego - wiśni).

Przygotowanie ogórków:
1. Ogórki dokładnie umyj, usuń szypułki, a następnie ułóż dość ciasno w słoju. Pomiędzy ogórkami umieść koper, ząbki czosnku, pokrojony w podłużne paseczki chrzan i liście.




Uwielbiam te białe "czosnkowe"  kwiatostany , które są idealne do suszenia:)


Cięcie kopru:)




2. Sól rozpuść w wodzie i zalej nią zawartość słoika tak, aby nic nie wystawało ponad powierzchnię wody. Słoik zakręć nakrętką lub nakryj małym talerzykiem. Tak przygotowane ogórki odstaw w miejsce, gdzie nie będą wystawione bezpośrednio na słońce. Po dwóch - trzech dniach woda powinna zmętnieć a ogórki nabiorą żółtawego koloru. Po trzech dniach powinny być idealne!!!:)
Smacznego!






Bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów pod poprzednim postem.

Pozdrawiam i życzę udanych urlopów:)!
Do napisania

xoxo
Madzia

Ps. Grasz w zielone?:)))




środa, 16 lipca 2014

Country wardrobe.../Wiejska szafa

Dzień dobry wszystkim!

... Ale dzisiaj upalnie...prace wszelakie idą mi jak krew z nosa:) nie mówiąc o malowaniu:(
Wzięłam zimny prysznic i z kubkiem letniej kawy usiadłam przy komputerze, żeby zamówić szkolne podręczniki... idąc za ciosem, i za tym, że już tutaj siedzę:)) ...postanowiłam trochę "poblogować":)
Dzisiaj o sieni w starej chacie, którą najczęściej tu pokazuję....ale bardzo lubię to pomieszczenie i nic na to nie poradzę...:)
Brakowało w niej szafy - garderoby na odzież wierzchnią i buty.... Swoją drogą to nie lubię, kiedy od wejścia wiszą ubrania. Widok kurtek powieszonych jedna na drugiej i "wystawka" butów przeróżnych doprowadzały mnie do szału!:) Szał jednak minął, kiedy zostałam właścicielką pewnej szafy...
Kiedyś dobór mebli w chałupach wiejskich zależał os statusu społecznego rodziny. Meble wykonywano z drewna, które mimo swej prostoty były bardzo funkcjonalne. Almarką była wbudowana w ścianę wolnostojąca szafa. Moja nie jest wbudowana...stoi przy wejściowych drzwiach i wypełnia puste miejsce, które długo na nią czekało:) Przyjechała w częściach, pan mąż złożył, gdyż jest to szafa "bezgwoździowa"...i fajnie prezentuje się w naszej sieni. Jest ręcznie malowana, drzwiczki zdobią barwne różyczki. Jest oryginalnie "zestarzała"...wstawiłam ją taką jaka była...żadnych zabiegów renowacyjnych:)
Do wiejskiej szafy pod względem kolorystycznym idealnie wpasował się niebieski, drewnainy zydel.
Stara szafa w roli głównej....zapraszam do oceny:)





Tutaj chciałam podziękować pani Marioli z "Puszczy" za polecenie sobotniego targu w Wieleniu:)
Byliśmy już dwa razy...upolowałam kilka fajnych rzeczy na starociach.
Między innymi drewniany skopek prezentowany na poniższym zdjęciu:)





Jak zawsze bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i maile!
Witam nowych obserwatorów ...tych blogowych jak i facebookowych:)
Serdecznie pozdrawiam i do napisania:)

xoxo
Madzia